
Słowa mają moc.
Wieść o „Nie ma żadnego jutra. Jak rak żołądka uratował mi życie” rozchodzi się głównie dzięki Waszym rekomendacjom oraz mojej własnej opowieści, którą dzielę się w serwisach społecznościowych, zewnętrznych mediach i z życzliwymi mi osobami. Zaufaj sile słowa i zanim zdecydujesz się na zakup, zapoznaj się z opiniami innych czytelników. A po przeczytaniu książki koniecznie podziel się swoją opinią. Jeśli chcesz napisać o tej książce w social media, otaguj swój wpis lub komentarz hashtagiem #niemajutra – dzięki temu będę mogła do niego dotrzeć.
Książkę przeczytałam jednym tchem. Jednego wieczora.
Autorka przeszła identyczną chorobę jak ja. Ten sam schemat.
Na dzień przed ostatnią chemioterapią uzupełniająca mam w sobie wiele wiary że wszystko będzie dobrze.
Czytając tą książkę miałam wrażenie jest opisuje ona 1:1 moją historię.
Dziękuję.
Ostatnio, podczas naszego ogólnofirmowego spotkania, miałam przyjemność poprowadzić rozmowę z Anitą (organizacja nieskończonej liczby spotkań autorskich jednak na coś się przydała 😉).
Anita jest niesamowitą osobą – pełną pozytywnej energii i otwartości na innych. Rekrutowała mnie do Grupy AdNext na swoje miejsce – skończyło się na tym, że przegadałyśmy chyba z 1,5 godziny, bo od pierwszego wejrzenia bardzo się polubiłyśmy. ❤️
Jakiś czas później dowiedziałam się, że u Anity wykryto raka żołądka i czeka ją długotrwały proces leczenia. Zmroziło mnie – jak to, tak młoda osoba? Nie wiedziałam, co robić, więc tylko napisałam do niej, że jestem, gdyby tylko czegoś potrzebowała. Obserwowałam potem ze wzruszeniem jej intymne wpisy na social mediach dotyczące choroby i tego, jak sobie z nią radzi (lub nie radzi). Niesłychanie szczere, odarte z patetyzmu czy chęci zostania onkoinfluencerką (tak, są takie osoby). Anita po prostu dzieliła się tym, co ją spotkało, by pomóc sobie i innym, przechodzącym przez równie ciężkie chwile. A ja mogłam tylko trzymać za nią mocno kciuki.
Potem okazało się, że z tych zapisków powstanie książka. I powstała! Naładowana emocjami, pozbawiona upiększeń relacja człowieka, który choruje, a potem konsekwentnie się ze swoją chorobą żegna. Tak, Anita wyzdrowiała. Żyje bez żołądka. Można? Można.
Anita promienieje. Siłą, którą odnalazła w sobie podczas leczenia, a o którą sama siebie nie podejrzewała. Jej książka zawiera w sobie tę siłę, choć przyznaję, że porusza tak mocno, że nie da się jej przeczytać „na raz”. Trzeba ją sobie dawkować. Ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć, by przekonać się, że rzeczywiście „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.
Anita, jesteś wielka. Rozmowa z Tobą była dla mnie niezapomnianym przeżyciem ❤
Wspaniała książka dla wszystkich chorujących na raka. Chociaż choruję na raka piersi historia naszego leczenia była podobna. Po pierwsze, autorka tak jak ja szukała miejsc, gdzie leczenie przebiegało nie w traumatycznych warunkach. Po drugie, ja też przed chorobą bałam się wszystkiego, a po chorobie skutki uboczne leków doprowadzały mnie do ataków paniki. Ksiązka dała mi narzędzia ułatwiające walkę ze stresem Dziękuję bardzo
Pracuję w wydawnictwie i czytam 120 książek rocznie, mało co jest w stanie mnie zaskoczyć i wzruszyć w książce. Przy tej miałem ściśnięte gardło i całe wiadra przemyśleń po lekturze. Przemyśleń, aby cenić i kochać życie. Przemyśleń, aby docenić to, co mam – zdrowie. Anita, dziękuję Ci za to, że w prostych słowach oddałaś kawałek siebie. Dziękuję ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem.
Poczytane? Zostaw opinię o książce

„Nie ma żadnego jutra. Jak rak żołądka uratował mi życie” to osobista opowieść o tym, jak śmiertelna choroba może uzdrowić ducha.
